Materiał pod takim właśnie tytułem opublikowaliśmy właśnie w Serwisie Obywatelskim na gościnnej stronie chelmski.eu. Mamy nadzieję, że ten tekst pomoże zrozumieć nam wsyzstkim jak ważna jest dbałość o miejską zieleń. Zwłaszcza teraz kiedy grozi nam susza. Zachęcamy do zapoznania się z tym tekstem i dyskusji na tytułowy temat.
Tutaj zacytujemy tylko fragment artykułu. Kto wie czy nie najważniejszy:
Woda nie bierze się znikąd
Wody podziemne, zwłaszcza płytko występujące, pochodzą prawie wyłącznie z infiltracji (przenikania) wód opadowych. Zasilanie wód podziemnych zachodzące w procesie przenikania, rozpoczyna się wsiąkaniem wody na powierzchni terenu, a następnie jej przesączaniem się przez strefę aeracji (nawietrzania) do zwierciadła wód podziemnych. Z takim modelem mamy do czynienia w Chełmie.
Teraz najważniejsze – chełmskie ujęcia wody znajdują się na terenie miasta. I tylko z tego terenu mogą zbierać wody opadowe. Niestety, jako rzekło się wyżej, większość opadów poprzez instalacje odwadniające czy kanały burzowe „eksportujemy” do Uherki. Pod ziemię przesiąka więc przede wszystkim woda z terenów zielonych.
Tereny zielone pełnią głównie funkcje biologiczną i hydrologiczną, dzięki którym wpływają na klimat w mieście. Tereny trawiaste tworzą ciągły i spójny system, który podnosi wilgotność i obniża temperaturę w mieście, niwelując w ten sposób efekt miejskich „wysp ciepła”. System zieleni pozwali też zmniejszać ilość unoszących się zanieczyszczeń. Jednak najważniejsze z punktu widzenia funkcjonowania całości ekosystemu jest to, że zielona infrastruktura reguluje obieg wody w mieście. Odpowiednio zagospodarowana pozwala zatrzymywać wodę.
W praktyce jednak nasze miasto, zarządcy osiedli mieszkaniowych i właściciele działek, „golą trawniki do gołej ziemi”. Niezależnie od tego, jak mało jest trawy w trawniku Wygolona do zera darń odsłania powierzchnię gleby. Ogołocona przez nadmierne koszenie ziemia, większość wody z opadów od razu po deszczu oddaje w postaci pary lub spływa po powierzchni do kanału deszczowego i rzeki. To bezpośrednio przekłada się na kiepską retencję wody deszczowej, na wysokie stężenie kurzu, wreszcie szkodzi to samej trawie, która naturalnie rośnie w skupiskach, a nie w pojedynczych źdźbłach.
Mamy więc zdewastowane trawniki miejskie i osiedlowe, które kosi się nad wyraz często w sposób opisany na początku. Przy znacznych kosztach jedyny dostrzegalny pożytek z częstego koszenia jest taki, że rozdrabnia się psie odchody i śmieci zalegające na trawnikach. Niestety i ten „efekt” jest krótkotrwały.